ładowanie...

Finanse trenera, czyli nie samym sportem żyje człowiek

Czy jeśli złamiesz nogę, będziesz miał pieniądze, żeby przeżyć? Czy jeśli zepsuje ci się auto, to masz na jego naprawę? Czy ze swojej pensji jesteś w stanie odłożyć na mieszkanie? Będziesz w stanie utrzymać rodzinę? Praca w charakterze instruktora lub trenera to wielka frajda. Wielu z nas koncentruje się na tym, aby świetnie prowadzić treningi. Ale jak prowadzimy swoje finanse?

 

Tak, jestem zawodowym trenerem. Z tego, co zarobię dzięki pracy trenerskiej utrzymuję swoją rodzinę, spłacam kredyt na mieszkanie i finansuję nasze wakacje. Mogę śmiało powiedzieć, że moja sytuacja finansowa jest dobra i stabilna, mimo trwającej pandemii.

Finanse domowe potrafię ogarnąć, bo też jest to mój konik. Przez wiele lat pracowałem równolegle w branży finansowej – byłem agentem ubezpieczeniowym, pracownikiem banku, akwizytorem funduszy emerytalnych, agentem firmy inwestycyjnej w domu maklerskim i doradcą finansowym w biurze nieruchomości. Dlatego podzielę się pomysłami, które ja wcielam w życie.

 

Przychody trenera

Podstawową formą zarabiania pieniędzy jest prowadzenie zajęć sportowych. Twoimi klientami są dzieci, młodzież i dorośli. To, jak dobrym jesteś zawodnikiem nie ma znaczenia. To jak wysokie masz kompetencje w swojej dziedzinie sportu jest sprawą drugorzędną (chyba, że prowadzisz jakąś drużynę ekstraklasy lub trenujesz olimpijczyka). Dużo ważniejsze są Twoje kompetencje społeczne – czy potrafisz przyciągnąć i utrzymać swoich klientów przez wiele lat.

Przychody zależą też od efektywności twojej pracy. Jestem wielkim fanem zasady Pareto, która mówi, że 20% twojej pracy odpowiada za 80% efektów. Co to znaczy? Jeśli inwestujesz dużo czasu i pieniędzy w coś, co daje mizerny efekt – lepiej to porzucić i skup się na tym, co generuje większy przychód.

Na przykładzie Krakowskiego Centrum Taekwon-do widzę, że zrobienie naboru i zebranie grupy przedszkolaków albo dzieci wczesnoszkolnych jest dość łatwe. Z kolei zebranie grupy młodzieży i dorosłych na treningi taekwon-do wymaga wielu poświęceń. Tacy ludzie wolą iść na boks lub MMA. Oczywiście fajnie byłoby prowadzić starszych zawodników, jednak bazowanie wyłącznie na takich grupach dałoby mi dużo mniejsze przychody. Z kolei klubowi bokserskiemu trudno będzie przekonać do swoich zajęć rodziców dzieci w wieku przedszkolnym, wiec nie ma co inwestować majątku w reklamę zajęć dla maluchów.

Kolejnym elementem jest dywersyfikacja źródeł przychodu. W naszym klubie instruktorzy zarabiają na prowadzeniu treningów, na opiece nad dziećmi w czasie obozów lub półkolonii, na sprzedaży sprzętu i odzieży, maja też płacone za niektóre czynności administracyjne. Źródłem przychodów mogą też być organizowane eventy – turnieje, szkolenia, a także publikacje książek, kursów internetowych itp.

 

Przezorny zawsze ubezpieczony

Ubezpieczenie zdrowotne – to jest obowiązkowe ubezpieczenie każdego człowieka realizowane w Polsce przez ZUS lub KRUS. W skrócie – idziesz do lekarza, albo do szpitala i za tę usługę nie płacisz. Jako dziecko jesteś przypisany do ubezpieczenia rodziców. Kiedy jesteś studentem, to z mocy prawa jesteś ubezpieczony. Jeśli jednak zakończyłeś edukację musisz sam zadbać o swoje ubezpieczenie. Kiedy masz zatrudnienie w formie umowy o pracę, umowy-zlecenie lub prowadzisz własną działalność to składki na ubezpieczenie są odprowadzane co miesiąc. Osobie zarejestrowanej jako bezrobotna takie ubezpieczenie płaci Urząd Pracy. Można być też dopisanym do ubezpieczenia np. małżonka, albo samodzielnie opłacać sobie składkę. Ważne, żeby statusu ubezpieczonego nigdy nie stracić. Więcej o formach zatrudnienia instruktora przeczytasz we wpisie Formy zatrudnienia w klubie sportowym.

Ubezpieczenie chorobowe i wypadkowe oraz rentowe polega na tym, że ZUS zapłaci ci cześć wynagrodzenia albo rentę w czasie, kiedy będziesz niezdolny do pracy z powodu choroby lub wypadku. Dopóki jesteś studentem na utrzymaniu rodziców, to nie musisz się tym bardzo przejmować. Co innego, gdy to ty jesteś głównym żywicielem rodziny, albo kobietą planującą zajść w ciążę. Takie ubezpieczenie występuje z automatu przy umowach o pracę i umowach zlecenie u osób, które nie są studentami. Przy działalności gospodarczej chorobowe jest opcją, za którą warto dopłacić. Przy umowie o dzieło i pracy na czarno jesteś go całkowicie pozbawiony.

Ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej (tzw. OC) chroni cię, gdy coś dojdzie do wypadku z twojej winy lub twojego zaniedbania. Jeśli bramkarz w czasie meczu zderzy się ze słupkiem, to będzie to nieszczęśliwy wypadek. Ale jeśli wpuścisz podopiecznych za zdezelowane boisko i na bramkarza spadnie zardzewiała poprzeczka w wyniku czego dozna urazu, to może od żądać od ciebie odszkodowania. Suma ubezpieczenia na poziomie 100 000 zł oznacza, że do tej kwoty firma ubezpieczeniowa, w której wykupiłeś polisę OC wypłaca odszkodowanie lub sądzi się z poszkodowanym.

Ubezpieczenia od następstw nieszczęśliwych wypadków, czyli  NNW sprawdzają się w przypadku złamań czy innych kontuzji. Zwykle w klubach lub szkołach wykupuje się je „na sztukę”, czyli na stosunkowo niskie sumy ubezpieczenia typu 5 lub 10 tys. zł, które kosztują 20-60 zł rocznie . Jeśli złamiesz nogę, to firma ubezpieczeniowa policzy to jako np. 6% uszczerbek na zdrowiu. Przy sumie ubezpieczenia 10 tys. zł dostaniesz 600 zł, a to za mała kwota, żeby utrzymać się przez 2 miesiące rekonwalescencji. Jeśli więc chcesz z tego uczynić przydatne zabezpieczenie, wykup je sobie indywidualnie na dużo wyższą kwotę.

Ubezpieczenia na życie – nie jest ono obowiązkowe, ale każdy, kto planuje założyć rodzinę moim zdaniem musi je mieć. W skrócie – jeśli ty umrzesz, to wskazana przez ciebie w polisie osoba dostaje wypłatę. Zwykle ludzie ubezpieczają się na sumy rzędu kilkuset tysięcy złotych, aby po ich śmierci żona mogła spłacić kredyt na dom lub opłacić przez wiele lat utrzymanie rodziny do przyzwoitym poziomie. Ważnym elementem są umowy dodatkowe – polecam szczególnie te dotyczące nieszczęśliwych wypadków lub poważnych zachorowań. Gdybyś stał się trwałym inwalidą, to nie tylko kupisz sobie z odszkodowania fajny wózek inwalidzki z silnikiem elektrycznym, ale przede wszystkim nie będziesz obciążeniem finansowym dla rodziny.

 

Poduszka finansowa

Pandemia pokazała, że mogą się wydarzyć takie sytuacja, gdzie z dnia na dzień tracisz źródło zarobków. W naszej pracy zerwanie więzadła w kolanie wyeliminuje nas z pracy co najmniej na pół roku. Dlatego koniecznie należy zbudować sobie „poduszkę finansową”. Ile to pieniędzy? To zależy, ile wydajesz. Zsumuj swoje koszty utrzymania i przemnóż liczbę miesięcy. Jeśli wszystkie twoje wydatki to 3 000 zł miesięcznie, to aby się utrzymać przez 6 miesięcy potrzebujesz mieć odłożone 18 000 zł.

 

Aha, nie licz na ZUS. Jeśli jesteś ubezpieczony, to mimo wszystko możesz poczekać na wypłatę świadczenia nawet kilka miesięcy. A czynsz i prąd z czegoś trzeba płacić. Dlatego pieniądze z poduszki finansowej musisz mieć dostępne od ręki – najlepiej na jakimś koncie oszczędnościowym. Na pewno nie w akcjach, sztabkach złota czy nieruchomościach, których nie da się z dnia na dzień sprzedać.

 

Emerytura

Ta kwestia dotyczy wszystkich, a zwłaszcza 20-latków. Na początek zacznijmy od wyliczenia. Załóżmy, że zarabiasz teraz na umowie 4000 zł. Z tego wydajesz 3000 zł na bieżące koszty utrzymania, a resztę odkładasz na wakacje, spłacasz ratę kredytu mieszkaniowego lub wydajesz na błyskotki.

Gdybyś teraz przeniósł się w czasie o te 15, 30 lub 45 lat i przeszedł na emeryturę, stopa zastąpienia wyniesie w optymistycznym wariancie 40%. Oznacza to, że twoja emerytura wyniesie 2/5 twojej ostatniej pensji, czyli w naszym przypadku 1 600 zł. Przy kosztach utrzymania na poziomie 3 000 zł do przeżycia brakuje ci 1 400 zł, które musi pochodzić z twoich oszczędności.

Jeśli na emeryturę przechodzisz w wieku 65 lat, a pożyjesz od tego mementu jeszcze lat 25 lat, to potrzebujesz odłożyć 25 lat x 12 miesięcy x 1 400 zł czyli  420 000 zł. Ile zatem musisz odkładać miesięcznie, żeby uzbierać taką kwotę? Dla uproszczenia załóżmy, że odsetki od kapitału są równe stopie inflacji, więc nie bierzemy ich do kalkulacji.

  • 50-latek (15 lat do emerytury): musi odkładać 2 333 zł miesięcznie
  • 35-latek (30 lat do emerytury): musi odkładać 1 167 zł miesięcznie
  • 20-latek (45 lat do emerytury): musi odkładać 778 zł miesięcznie.

To oczywiście nawet w przypadku 20-latka duża suma. Mogłaby być znacznie mniejsza, gdyby zainwestować te pieniądze w nieco bardziej zyskowny sposób niż lokata. Jeśli stopa zwrotu wyniosłaby 4% powyżej inflacji, to 20-latkowi wystarczy odkładanie 355 zł miesięcznie, czyli mniej niż połowy tej pierwszej kwoty dzięki magii procentu składanego.

Jakie są najlepsze narzędzia i sposoby na pomnażanie oszczędności emerytalnych? Jest ich wiele. Osobiście korzystam z funduszy inwestycyjnych w ramach IKE (Indywidualnego Konta Emerytalnego) z uwagi na korzyści podatkowe. Podobne zalety ma również IKZE (Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego) oraz niedawno wprowadzone PPK (Pracownicze Programy Kapitałowe).

Pewnym pomysłem jest też zebranie pieniędzy na zakup nieruchomości. Za te 420 000 możesz kupić kawalerkę w Warszawie, wynająć ją i te brakujące 1 600 zł pobierać w formie czynszu. Zaletą tego rozwiązania jest też to, że po twojej śmierci taką nieruchomość odziedziczą twoi potomkowie.

 

Inwestycja w wiedzę

Warto się szkolić, natomiast przestrzegam przed pewną pułapką. Znam wielu ludzi, którzy uprawiają „turystykę szkoleniową”: chętnie uczestniczą we wszystkich branżowych zjazdach, ale niewiele z tego aplikują w swojej pracy. Jestem zwolennikiem udziału w 2-3 szkoleniach rocznie. Czas pomiędzy nimi ma służyć wykorzystaniu tej wiedzy w praktyce i zweryfikowaniu, czy to się sprawdza u naszych podopiecznych.

We wstępie pisałem, że to nie nasze umiejętności trenerskie będą decydowały powodzeniu w tej pracy. Dużo o zarządzaniu swoimi sprawami nauczyłem się od Kamili Rowińskiej. Bardzo fajnie uczy jak ogarnąć siebie samego i swój biznes. Zrealizowałem u niej RBC Master Business Training składający się z pakietu wszystkich szkoleń i każde polecam. Dużą wartość dało mi zwłaszcza szkolenie 7 złotych zasad zarządzania sobą w czasie. Jeśli nie chcesz wydawać takich pieniędzy na szkolenia, to warto zacząć od książek.

Prawie wszystkie aspekty, o których pisałem powyżej znajdziesz rozwinięte w książce Finansowy Ninja autorstwa Michała Szafrańskiego. Jest to encyklopedia finansów osobistych. Sprawia wrażenie grubej cegły, ale masz wszystko podzielone na tematy. Chcesz wziąć mieszkanie na kredyt? Zaglądasz do rozdziału o kredytach hipotecznych. Szukasz sposobów za zainwestowanie większej kasy? Masz rozdział o inwestowaniu. Kumpel z podstawówki odezwał się po latach do ciebie, bo chce ci opchnąć kartę kredytową lub ubezpieczenie na życie? Przed spotkaniem przeczytaj rozdział o kartach kredytowych lub o ubezpieczeniach.

Ta książka jest dostępna w sieci w niewielu miejscach. Jeśli znajdziesz najtańszą opcję za pomocą poniższego linka wspomożesz rozwój mojego bloga.